expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 3

- Zgoda. - mruknęła bez wahania.
Lila zaśmiała się, ale też spojrzała na nią lekko podejrzanie. Wiedziała, że tak będzie. Dla kobiety ważniejsze było posłanie jej do szkoły i zdobycie informacji niż zachowanie tajemnicy co się stało. A przecież sama twierdziła, że Kori jest tak sztywna jakby połknęła wszystkie kije od szczotek w całej okolicy. A tu proszę. Okazuje się, że tylko ten co miała w domu...
Lecz zauważyła, że zachowanie brunetki uległo zmianie. Coraz mniej stosowała się do zasad i prawie w ogóle nie męczyła Lili mówiąc "że tak jest zapisane w regulaminie i tak ma być". Stała się jakby czujniejsza zupełnie jak zwierze, które przeczuwa, że stanie się coś złego.
Jednakże dziewczyna zaprzestała myślenia na ten temat. Wolała się skupić na tym co jest teraz. A zachowanie Kori daruje sobie. Przecież mogła być zmęczona. Praca na tak ważnym stanowisku to nie obijanie się.
- Jest. - mruknęła Liliana z wielkim tryumfem na twarzy.
- Chodź za mną. - warknęła zła Kori. Dziewczyna domyślała się, że z powodu, iż tak łatwo znalazła coś co przekonałoby brunetkę do wyjawienia tajemnicy.
Cóż w końcu miała geny ludzi przebiegłych i inteligentnych. Obserwowała ludzi, słuchała co mówili i zapamiętywała. Zawsze szukała czegoś za co zrobili by wiele i czegoś co mogła w ten czy inny sposób wykorzystać do celów własnych. Szukała sposobów na to jak ich podejść.
"Ach... jak dobrze jest być złotym dzieckiem organizacji". - zaśmiała się w myślach i podskakując wyszła z biura jej szefowej. Zrobiła to tylko w jednym celu- zdenerwować Kori.
W ciszy maszerowały w dół przez kolejne piętra. Każde wyglądało tak samo. Wąski korytarz, dużo wylakierowanych drewnianych drzwi ze złotymi numerkami po prawej i lewej stronie, a dodatkowo ten przytłaczający poszarzały kolor który był kiedyś śnieżnobiały. Nie wspominając o tych znienawidzonych przez Lilianę światłach.
Kiedy wreszcie dotarły do celu, dziewczyna nie posiadała się ze zdumienia. Naprawdę nie tego się spodziewała. Nawet nie pomyślała, że mogło chodzić o TO.
Drzwi do Głównej Bazy Danych Wampirów zatrzasnęły się jej kilka centymetrów przed nosem. Gdyby nie odskoczyła zapewne uderzyłyby ją w twarz. Cofnęła się bardziej do tyłu, a przed nią wyrosło czterech mężczyzn. Dorośli, w sile wieku, wysocy, barczyści i umięśnieni. Dodatkowo z bronią na strzałki z trucizną, która na kilka minut hamowała moce wszystkich istot z Trzeciego Wymiaru. Stary jak świat wynalazek stworzony przez jej organizację, a jednak najbardziej skuteczny.
Zafascynowana tym minimalnym odkryciem nie zauważyła ich, ale teraz nie spuszczała z nich wzroku. Obserwowała strażników tak samo uważnie jak oni ją. Zupełnie jak wygłodniały, brutalny drapieżnik na swoją ofiarę. Wszystkie jej mięśnie mimowolnie napięły się jak u zwierzęcia gotowego do rzucenia się na inne zwierzę. Źrenice skurczyły się do minimum. Stała, czujna na każdy ich ruch. Nie zamierzała niczego przeoczyć, bo to oznaczałoby dla niej przegraną.
Zapadła grobowa cisza. Każdy jej oddech wydawał się krzyczeć bezkarnie ją mącąc. Liliana wsłuchała się przyśpieszone bicie swojego serca starając się je zwolnić. Jednakże adrenalina i zdenerwowanie nie pozwalały na to.
Doskonale wyczuwała ich niechęć do niej. Wystarczyło by lekko się poruszyła, a już celowali by w nią tymi swoimi "zabawkami". Nie ważne czy była dobra czy zła. Dla nich to nie miało znaczenia. Oni kierowali się wskaźnikiem niebezpieczeństwa jej mocy. Im wyższy wskaźnik tym mniej ci ufają. A ona przekraczała skale. Nie dość, że czerpała siłę z istot żywych to jeszcze z tego samego miejsca co inni nad zdolni czyli z Przepaści Światów. A wyczuwali to doskonale. To była ta ich zdolność. Poznała to po znamieniach dwóch z nich umieszczonych w widocznych miejscach.
Każda istota z Trzeciego Wymiaru miała czarne znamię. Był to znak z obrazkowego pisma raiku. Kto zna raiku bez problemu może dowiedzieć się jaką moc ma dana osoba. Oczywiście jeżeli widzi ten "obrazek".
Ona sama posiadała takie znamię na lewym nadgarstku. W tłumaczeniu oznaczało ono "energia życia". Nic sensownego nie wnosiło do jego życia. Ani nie wyjaśniało co to tak naprawdę znaczy, ani nic innego. Przynajmniej nie musiała już robić sobie tatuażu. Miała go za darmo- od dziecka i bez bólu.
-I tak widziałam co tam było.- mruknęła i odwróciła się do nich plecami. Założyła ręce na piersiach, uniosła wysoko głowę i skierowała się do schodów dzięki którym mogła wyjść poziom wyżej. Nie wpuszczą ją za żadne skarby świata, ale od czego ma Kori? Jeśli postroi fochy i uświadomi kobiecie, że zmarnowała tylko czas na takie głupoty to wejdzie tam. Ba! Kori rozłożyłaby jeszcze strażników na łopatki i wciągnęła by ją tam siłą.
Zainwestowali by w windę. - pomyślała ponuro, gdy uświadomiła sobie ile stopni dzieli ją od światła dziennego.
- Liliana! Do mnie, ale to już! - krzyknęła zdenerwowana Kori. Lila wyczuwała, że dzisiejszy dzień musiał być jakiś dziwny, no bo żeby wszyscy wkoło tylko krzyczeli i ciskali pioruny?
Ale musiała przyznać, że w pewnym sensie przewidziała reakcję Kori. Dobrze było analizować zachowanie ludzi. Jak z nimi postępować, co komu powiedzieć. Nic nie było zaskoczeniem, prawie wszystko było przewidywalne jeśli w jakimś sensie znała tą osobę. Dzięki temu zawsze się korzystało, rzadziej traciło.
- I tak mnie tam nie wpuszczą! - odkrzyknęła z pretensją w głosie i wymachując rękami, bardziej zła, że jednak nic nie zobaczyła niż, że chciano jej złamać nos drzwiami.
- Wpuszczą, bo inaczej wylecą. - warknęła bardziej do Lili niż do strażników i spojrzała na nich wzrokiem jak wilkołak patrzy na wampira i na odwrót.
Mężczyźni w żaden sposób nie zareagowali. Nie zlękli się czy skruszyli. Jedno wielkie NIC. A trzeba przyznać, że takie takie spojrzenie wcale nie jest przyjemne.
Dziewczyna niechętnie ruszyła w stronę kobiety i z przytupem stanęła przy jej boku. "Skoro już denerwujemy strażników..."- pomyślała i nutką zadowolenia w oczach, uśmiechnęła się do nich złośliwie. A niech wiedzą, że jest ważniejsza od nich. I, że Kori zrobi wszystko, ale to wszystko, aby wysłać Lilianę do szkoły.
Strażnicy tylko rzucili jej nienawistne spojrzenia, po czym równocześnie podnieśli głowy, aby patrzeć na wyższą kobietę. Lila poczuła się tak, jakby, ktoś zdjął z niej wielki ciężar. Wzrok strażników o takiej mocy też nie należał do najprzyjemniejszych. Kpiący, lodowaty i bez tego błysku w oczach jak u innych żyjących istot. To sprawiało, że wyglądali i zachowywali się bardziej jak roboty niż nad zdolni.
- Przepuście nas. - rozkazała im brunetka najbardziej władczym tonem na jaki było ją stać. Liliana mimowolnie uśmiechnęła się. Trzeba było przyznać jedno- takiego srogiego spojrzenia i władzy w głosie pozazdrościłby jej nie jeden dyktator.
- Pani może przejść, ale ona... - wskazał jeden z nich, skinięciem broni na Lilianę. - Ona nie może. Jest niebezpieczna. - wyjaśnił bezosobowym tonem. Dziewczyna podniosła lekko głowę, aby zobaczyć na Kori. Musiała być już bardzo zdenerwowana i poirytowana gdyż tak soczyste rumieńce występowały u niej tylko w tedy. Mimowolnie porównała strażników do kobiety. Oni budzili grozę, a ona? Sympatię. Lilianę mimowolnie zasypały pytania tak nagle jak niespodziewany deszcz, bo nie miało przecież padać.
Czy oni mieli jakieś uczucia? Czy w ogóle coś czuli? Czy ta cała znieczulica po prostu wywoływana była przez moc? Jak by jej nie mieli to też zachowywaliby się w ten sposób?
Lila nie wiedziała. O wpływie mocy na nad zdolnego, nigdy się nie uczyła. No może przez wzgląd na to, że nie ma takiego przedmiotu. Wolą to przemilczeć niż robić badania, czy bardziej uświadamiać młodzież. Lecz bardzo chciała wiedzieć. No na nią w pewien sposób wpłynęło. Stała się pewniejsza siebie i jakby odporniejsza na słowa innych. To może na nich też wpływało? Co ona gada? Na pewno wpływało. Nikt nie zachowuje się jak robot! Chociaż w Trójce i z samej Trójki pochodzi wiele dziwadeł. Nie tylko przez wzgląd na rasę.
A po za tym. Czy to na pewno wpływ mocy? Może po prostu taka miała być i już? Może oni też po prostu mają problemy z uzewnętrznianiem emocji? Też bardzo możliwe.
Kori zgromiła ich spojrzeniem, prawdopodobnie już po raz setny.
- Pani musi to zrozumieć. Ona jest zagrożeniem.
- Oczywiście! - powiedziała kpiąco. - Jestem tak niebezpieczna, że wolę wejść tu z szefową całego tego mrowiska.- rzuciła Liliana jakby od niechcenia i niedbale machnęła ręką. Wzięła głęboki oddech. -Myślcie debile! Gdybym chciała się tam włamać wyssałabym z was całą energię życiową, wparowała tam, zabrała co chciała i spokojnie wyszła, bo nikt nie podejrzewałby mnie o coś takiego!- jej krzyk na końcu przerodził się w pisk na który skrzywiła się nawet i ona sama.
Wzięła głęboki oddech i kontynuowała.
- A po za tym sama tu pracuję! Chcę tam wejść i pomóc! - jednakże oni pozostali niewzruszeni na jej słowa. Liliana westchnęła i rozmasowała kark. Miała uczucie jakby gadała do ściany.
Tak. Ten dzień zdecydowanie jakoś dziwnie wpływał na każdego nad zdolnego. Czyżby to miało związek z tym co się stało za drzwiami znajdującymi się przed dziewczyną? A może z czymś innym?
- Lilo spokojnie. - uspokajała ją Kori rzeczowym tonem.
- Taa... ja i spokój. - mruknęła sarkastycznie dziewczyna, założyła ręce na piersi w geście oburzenia odwróciła głowę w stronę przeciwną do strażników.
- Rozkazuję wam, nas wpuścić.- powiedziała Kori, jak gdyby nie słyszała uwagi dziewczyny.
- Pani Rist, mówił już pani mój kolega, że pani może wejść. Lecz ta dziewczyna, jak sama pani zauważyła jest niebezpieczna i niezrównoważona emocjonalnie. - stwierdził kolejny strażnik.
Lila prychnęła tylko nadal będąc w takiej samej pozycji. Nie miała zamiaru na nich patrzeć. Ona niezrównoważona emocjonalnie? No może i tak, ale to przez te hormony. W jej głowie odezwał się głos: tak Lila. Zachowuj się jak dziecko, a na pewno cię wpuszczą...
Dziewczyna westchnęła poddańczo. Wiedziała, że ten irytujący głosik o nazwie "dobra rada" ma rację. Niczego nie osiągnie przez takie dziecinne i głupie zachowanie. Dlatego też postanowiła wypróbować pewien sposób, który zawsze działał na wiele osób o miękkich i dobrych sercach.
Opuściła ręce i odwróciła się do nich. Przez chwilę mierzyła się z nimi wzrokiem. Miała nadzieję, że widzą w nich skruchę. Zero podstępu czy jakiegoś zdradzieckiego błysku, który od razu powiedziałby im o jej prawdziwych intencjach.
- Rozumiem, że moja moc jest niebezpieczna, ale ja nie chcę zrobić niczego innego jak zaspokoić swoją ciekawość. - powiedziała spokojnie i dziwnie miło. Wiedziała, że to ich nie przekona, ani tym bardziej nie wzruszy. Lecz musiała spróbować.
Przez chwilę, gdy mówiła patrzyła im prosto w oczy. W końcu przypomniała sobie bardzo ważną rzecz i powoli przymknęła powieki. Gdy je otworzyła wymawiała już ostatnie słowo.
Jeśli już chcesz kłamać to nie patrz komuś prosto w oczy przez cały czas. Chwilę, może dwie i odwróć wzrok. Zamknij wolno oczy. Otwórz i znów spójrz na daną osobę. Jeśli chcesz ją przekonać to bądź przede wszystkim naturalny. Dobierz odpowiednie emocje, głos, wyraz twarzy. Ale nie popełnij jednego z najprostszych błędów.
Nastała chwila ciszy przerywana odgłosami dochodzącymi za drzwi. Ktoś zapewne upuścił papiery, później przeklął. Słychać było kartkowanie i przyciszone rozmowy. Prawie jak w bibliotece.- stwierdziła w myślach Lila.
Uwielbiała biblioteki, księgarnie. Były domami dla jej ukochanych książek. Dla tylu historii i opowieści.
- Nie. - powiedział w końcu jeden ze strażników.
Lila westchnęła i przewróciła oczami. Jak oni coś postanowią to nie ma zmiłuj. Są konsekwentni w tym co robią. Nie to co Kori. - pomyślała Lila złośliwie, ale zaraz opanowała się. Jeśli była zła to wyładowywała się na innych. Nie patrzyła czy daną osobę lubiła czy nie. Niestety taka już była i nie potrafiła tego zmienić. Przynajmniej plusem było to, że jeśli kogoś już darzyła cieplejszym uczuciem to robiła to tylko w myślach.
Spojrzała wyczekująco na Kori. Przeczuwała, że ta zaraz straci cierpliwość i nie mogła tego przegapić. Patrzenie jak ta kogoś gani stało się codziennością. Szafowa i to w dodatku ściśle trzymająca się reguł... zazwyczaj. Jedno wynika z drugiego. Mimo to ten widok nigdy jej nie spowszednie. No chyba, że wydziera się na Lilę. A tego to ma już akurat po kokardę.
- Oddajcie odznaki, broń i możecie wyjść. Nie wracajcie, ani jutro, ani nigdy. Zostaliście wyrzuceni.- ogłosiła im kobieta dość opanowanym głosem.
Po chwili niezręcznego milczenia, jeden ze strażników odsunął się. Po nim następny, aż wreszcie pozostali dwaj ustąpili. Ale nawet w tym momencie ich miny nie zmieniły się. Dalej były nieprzyjemne i obojętne na wszystko. Lecz Liliana wychwyciła błysk strachu. Trwał ona tylko chwilę i był ledwo zauważalny. Ale ona go widziała i uświadomiła sobie, że Kori mogła zrobić z nią w każdej chwili to samo. Powiedzieć "żegnaj", odebrać identyfikator i dać tak zwanego kopa w dupę.
- Zostajecie. - warknęła kobieta, a zrobiła to tak niechętnie i nieprzyjemnie, że nawet Lila zdziwiła się.
Podniosła kartę wiszącą na jej szyi za pomocą smyczy i skierowała ją w stronę małego czytnika, umieszczonego po jej prawej stronie na ścianie. Przystawiła odpowiednią stroną, a po chwili po korytarzu rozszedł się dźwięk kliknięcia. Pchnęła lekko drzwi, a one bez najmniejszych oporów ustąpiły.
Gestem dłoni dała Lili do zrozumienia, że ma iść pierwsza. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę i wsunęła się do środka. Pierwsze co poczuła to przytłoczenie. Zewsząd otaczały ją wysokie, długie i metalowe szafki, które posiadały szuflady po obu stronach. Każda szuflada oznaczona była nazwiskiem osoby z jakimś numerem, której akta się tam znajdowały. To ułatwiało znalezienie jej dokumentacji.
Drugie co odczuła to zaszokowanie. Wiele szuflad było otworzonych, a na podłodze walały się papiery i zdjęcia. Kilka osób je zbierało, inni segregowali, a jeszcze inni, dzięki drabinom, dostawali się do najwyższych poziomów, lecz Liliana nie była w stanie stwierdzić co było ich zadaniem.
Na ich szczęście, każda strona ma zaznaczone inicjały i numer. Kiedy pewnego razu ktoś włamał się do Bazy Danych w Trzecim Wymiarze nakazano oznaczanie stron. Teraz dostrzegła, że była to przemyślana i mądra decyzja. Miała ułatwić tylko i wyłącznie segregowanie papierków, po takich o to incydentach.
Nagle Lila uświadomiła sobie pewną rzecz.
- Zaraz, zaraz. Mnie nie chcieli wpuścić, choć i tak nie zrobiłabym większego bałaganu, a tamtego kogoś przepuścili bez problemu? - zapytała niedowierzająco z nutą irytacji w głosie. -Coś musiałam przeoczyć, bo jest to niemożliwe! Nawet pani nie ufają! - stwierdziła dalej zdziwiona wpatrując się w ten chaos. A mówili jej, że to jej pokój wygląda jak po wojnie stuletniej.
- Wartę pełnili wtedy młodzi adepci. - mruknęła Kori. - Było to o godzinie dwunastej. Wtedy jest przerwa i wszyscy kręcą się po biurze. Stwierdziliśmy, że nikt nie miałby odwagi włamywać się do nas w takiej sytuacji! -  wyjaśniła. Lila zauważyła, że była na siebie zła.  I dobrze wiedziała, że na jej miejscu też by była.
Stwierdziła, że wypadałoby coś powiedzieć lub zrobić, ale zdobyła się tylko na kiwnięcie głową.
- Kto to zrobił?- zapytała po chwili ciszy przerywanej przez szelest setki kartek. Spojrzała wyczekująco na Kori. Kobieta wyraźnie spięła się, ale postanowiła zdobyć się na odpowiedź bez owijania w bawełnę.
- Do Bazy Danych włamał się...
________________________________________________________
Siemka :D Jak tam po powrocie za szkoły? Bo ja okropnie. Podpadłam katechetce, ledwo uniknęłam krzyku historyczki (uff), napisałam niezapowiedzianą kartkówkę z bioli, dostałam 6 ocen, a jutro kartkówka z ruskiego z około 60 słówek i zwrotów =.=" masakra... a dziś na godzinie wychowawczej zostałam napastowana pytaniami "no jak to nie wiesz jaki zawód chcesz wykonywać? No pomyśl! A do jakiej szkoły? Na jaki kierunek? Jak to nie wiesz?!"
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE I WSZYSTKIE UWAGI :D
Choć było więcej chwalenia niż krytykowania to (co mnie zdziwiło). Postaram się do nich zastosować tzn. uwag.
Co do miejsca akcji xD ale burzę wywołałam :D Postaram się to niedługo wyjaśnić w następnych notkach.
Jeśli chcecie, aby wasz blog znalazł się w linkach "nad zdolni" napiszcie. Dodam, bo może zapomniałam lub jakoś pominęłam.
Nie spodziewałam się, że tak spodoba się wam Vertim :) To też miłe...
Przepraszam za powtórzenia i wszystkie inne błędy nie mam dziś głowy.
Zapraszam do komentowania. Nawet jeśli to nic dobrego :D
PS. moglibyście mnie informować o wszystkim w zakładce SPAM? Dla was to chwila dla mnie mniej nerwów ^^"