-Kocie! Nie fałszuj!- krzyknęła Lila spod kołdry. Przez potworne śpiewanie jej pupila nie mogła dalej spać, więc z nadzieją dalszej drzemki zakryła się nią. Niestety to nie pomogło. Nawet było gorzej. A zwierzak jak śpiewał tak śpiewa. Dodatkowo siedzi sobie zaraz obok niej na poduszce. JEJ ulubionej poduszce. Siedzi na niej swoim wylizanym do czysta tyłkiem i z premedytacją śpiewa taką piosenkę której z głowy nie pozbędzie się do końca dnia. Wredne stworzenie.
Czasami żałowała, że jednak nie wyrzuciła Vertima na zbity pysk, gdy miała taką okazję. A trochę ich było. No ale mówi się "było minęło" i szuka kolejnej okazji.
Tak, tak. Dobrze czytacie. Vertim to kot. Czarny. Gadający. Jedyny plus tej sytuacji to taki, że mogła w spokoju nosić czarne ubrania... no, ale nie mogła nosić białych. I jeszcze ten denerwujący ludzki głos, rozum przeciętnego dorosłego człowieka i irytujący sposób bycia. Normalnie jak człowiek, tyle, że nie człowiek. No może z tym rozumem to przesadziła. Vertim był mądrzejszy. Tylko udawał takiego głupiego, żeby wszystko mu łatwiej przychodziło. Była to może bardziej oznaka sprytu, ale żeby być sprytnym to trzeba być inteligentnym.
-Dobra!- wydarła się.- Wstaję, tylko przestań!-krzyczała dalej. Zerwała się z łóżka, złapała kant poduszki i wyrwała ją spod kota, a po chwili jego samego zrzuciła na podłogę.
-No nareszcie.- mruknął.- Nie jadłem od wczoraj.- skarżył się.
-To trzeba było być w domu, a nie się szwendać!- wrzasnęła i spojrzała na elektroniczny zegarek stojący na jej biurku.
Zamarła z otwartymi ustami, lecz powoli ożywała, a z każdą sekundą na jej twarzy malował się coraz większy gniew. Starała się opanować, ale nie umiała. A jej kot dobrze wiedział, że z rana się jej nie denerwuje. Że ona w ogóle jest nerwowa. Że jest choleryczką. Lila w takich sytuacjach domyśla się, że on to robi tylko po to aby dała się ponieść i żeby sprawdzić na ile sobie może pozwolić w danym dniu. Jeśli rano jej nie ruszy to do końca dnia też tego nie dokona. Lecz jeśli mu się uda to ucieknie zaraz po śniadaniu, by nie słyszeć jej wrzasków o byle co.
Raz słyszała jak mówił jej przełożonym, że robi to tylko po to, żeby nauczyła się panować nad sobą i swoją mocą. A takiego wała!- pomyślała wtedy. Dobrze znała prawdę. On to po prostu lubi i żadna siła tego nie zmieni.
-Vertim!- warknęła przez zaciśnięte zęby. Zacisnęła dłonie pięści. Kostki jej pobielały, a paznokcie wbijały się w poduszki.- Jest SZÓSTA RANO!- krzyknęła po raz kolejny tego dnia. Machnęła ręką w bok i przez przypadek posłużyła się mocą. Dostał Bogu ducha winny wazon. Po zetknięciu z jej mocą która miała kolor turkusowy i była w kształcie dysku, rozpadł się w miliony drobnych kawałeczków które rozpoczęły swoją wędrówkę po pokoju w zawrotnej prędkości. Woda postąpiła tak samo i ściana, półka a także sama dziewczyna były mokre. Kwiaty przecięte na pół spadły na podłogę.
Vertim schował się pod łóżko, a oniemiała Lila stała wpatrując się w ten widok. Na jej policzku pojawiło się lekkie zadrapanie od odłamka, ale nie zwracała na to uwagi. Ważniejsze było to co zrobiła. Przecież mogła coś zrobić Vertimowi. W najgorszym wypadku by go zabiła. A nie chciała tego. Nieważne co mówiła i jak go traktowała. Tak naprawdę nigdy nie byłaby wstanie się go pozbyć. Był częścią jej życia. Miała z nim tyle wspomnień. A dodatkowo był prezentem od jej rodziców. Kochała go i nie chciała go skrzywdzić.
Upadła na kolana i ukryła twarz w dłoniach. Jej ciałem wstrząsnął szloch, a z oczu
wypłynęły słone łzy rozgoryczenia.
I jak ona mogła iść do tej szkoły? Skoro robi rozróbę w pokoju przez zwykłe ściągnięcie jej z łóżka o szóstej to co by zrobiła innym za na przykład wyśmiewanie jej? Chyba zrobiłaby to co ulubionemu wazonowi jej taty.
Vertim w tym czasie wyczołgał się spod łóżka i podszedł do niej. Miauknął ocierając się o jej nogę.
Dziewczyna spojrzała na niego.
-Posprzątajmy tu. Może w tym czasie nie zdechnę z głodu. A jak tak to i przy okazji sprzątniesz i moje śmierdzące zwłoki.- powiedział i wymaszerował z pokoju.
Lila zaśmiała się krótko na jego słowa. Podniosła się i wyszła za swoim kotem.
***
Szatynka wkroczyła do niepozornie wyglądającego budynku. Zwykła, dwupiętrowa budowla, otoczona zewsząd sklepami. Szyld nad wejściem głosił "Księgarnia". Mimo iż wnętrze rzezywiście było pełne książek to jednak na zapleczu znajdowały się kolejne drzwi. Prowadziły one pod ziemię. To właśnie tam zagnieździła się jej organizacja. I to właśnie to miejsce poszło by przez nią z dymem.
Pierwsze dwa piętra wyglądały jak zwykłe pomieszczenia w biurowcu. Ludzie siedzieli przy biurkach i wypełniali najróżniejsze papiery. Niby niepozorne jednak te papiery tak naprawdę zawierały miliony najróżniejszych informacji na temat nad zdolnych.
Następne pięć to wąskie korytarze z dużą ilością drzwi po bokach. W pierwszych dwóch były to osobne pomieszczenia dla najważniejszych pracowników tej organizacji. Czyli szefowie i inne "cholerstwa" jak mawiała Lila, aby zdenerwować swoich przełożonych. Kolejne były salami treningowymi, czyli maty, symulacje i inne rzeczy tego typu. Reszta wszystkich pomieszczeń to "Baza Danych" czyli zbiorowisko wszystkich teczek, akt Nad Zdolnych i stworzeń z Trzeciego Wymiaru.
Oczywiście także ta sławna Sala Broni Nowoczesnej, no i Sala Broni Palnej, Sala Broni Białej, Sala Broni Chemicznej i wiele wiele innych sal których nazw Lila nie znała i jak na razie nie chciała poznać. Ale wiedziała też o istnieniu czegoś co było podobne do tymczasowego więzienia. To tam były zamykane obiekty po złapaniu. Oraz były też Sale Przesłuchań.
To właśnie w tym budynku było Główne Centrum Dowodzenia Istot Magicznych. To tutaj były akta wszystkich nad zdolnych, wampirów, elfów, wróżek, krasnoludów, wilkołaków, czarodziei i innych dziwnych stworzeń w Polsce. Tych złych, tych dobrych i tych do których wątpliwości mieli. To właśnie ich najczęściej obserwowano. Źli czasami jakby nie istnieli, ukrywali się, nie robili żadnych sławnych "zadym", aby pozostać jak najdłużej w ukryciu.
Akta istot żyjących w Trzecim Wymiarze były oczywiście w Trzecim Wymiarze.
Kiedy Liliana wkroczyła na pierwsze piętro podziemnego budynku od razu zauważyła to wielkie poruszenie. W pomieszczeniu roiło się od ochroniarzy, a ludzie zamiast pracować szeptali między sobą w kilkuosobowych skupiskach. Dziewczyna wyczytała z ich twarzy, że byli roztrzęsieni, zdziwieni i niektórzy nawet przerażeni.
Przyśpieszyła kroku i czym prędzej skierowała się do biura Kori. Pani Szefowej jak nazywał ją jej współpracownik. Zarządzali oni całym tym bałaganem i tylko od nich mogła dowiedzieć się tego co chciała wiedzieć. Na początku przyszła tu z zamiarem zapoznania z misją, lecz teraz musiała rozwikłać do czego tu doszło. A że była ciekawska to nie odpuści tak łatwo. Nawet jeśli będzie musiała się kłócić z kobietą i Dromerem.
Lila czuła do nich wiele uczuć, ale na pewno nie strach przed tym, że ją wyrzucą z tej całej "firmy". Zawsze im pyskowała, powtarzała ich decyzje i zdanie, poprawiała gdy uznawała to za słuszne. Nie traktowała ich jako lepszych od siebie czy gorszych. Traktowała ich jakby byli na jednym poziomie, a tym bardziej na tym samym stanowisku. Wiele razy za karę zakazywano jej udziału w misjach na dobre tygodnie. Nie żeby wtedy było jej przykro. Czasami specjalnie kłóciła się tylko po to aby tą karę dostać. Przecież "szlaban" równał się kilku dniom wolnego. Kilku, bo to oni pierwsi po tygodniu lub nawet mniej, zgłaszali się do niej z prośbą, aby wróciła, bo potrzebowali jej "talentu". Zawsze wychodziło na jej.
W takich momentach czuła dumę, ale też wielki ciężar odpowiedzialności spoczywający na jej barkach. Dumę, bo wiedziała, że nie dadzą sobie rady bez niej i nawet nie starali się temu zaprzeczać. A to przyjemnie wpływało na jej ego. Odpowiedzialność, bo to nie ona potrzebowała organizacji, tylko organizacja potrzebowała Lili. Ciężar, bo nie lubiła za coś odpowiadać. Twierdziła, że to najgorsza rzecz, zaraz po wydawaniu rozkazów.
Bezszelestnie weszła do biura kobiety, która odwrócona do niej plecami, siedziała na fotelu. Zamknęła za sobą drzwi z lekkim pyknięciem i oparła się o wylakierowane drewno, które przeszywało jej plecy nieprzyjemnym chłodem. Miała uczucie jakby opierała się o bryłę lodu.
-Co to za masowa panika?- zapytała prosto z mostu. Nie lubiła bawić się w uprzejmości typu: "Witaj Kori! Co u ciebie? Ach, to wspaniale! Co dzisiaj porabiałaś?". Znana była z takiego postępowania. Mówiła bez ogródek to co myślała, a często były to myśli nieprzyjemne, a wręcz wredne. Czasami robiła to z czystej złośliwości... No dobra, zazwyczaj robiła to ze zwykłej złośliwości.
-Nie twoja sprawa.- rzuciła Kori nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem.
Lila nawet nie zdziwiła się. Od początku wiedziała, że jej szefowa zareaguje w ten sposób.
-Jestem pracownicą w tym całym chorym ulu, więc mam prawo wiedzieć.- rzuciła lekkim tonem i wyprostowała się. Zmrużyła minimalnie oczy, ponieważ jaskrawe światła jarzeniówek raziły ją. Poirytowana zgasiła jeden rząd świateł.
-Pozwoliłam?-warknęła kobieta.
-Nie, ale jakoś w tej sprawie nie obchodzi mnie twoje pozwolenie.- mruknęła i podeszła do biurka kobiety. Z ulgą opadła na miękki fotel.- A po za tym i tak nic nie piszesz.- dodała rozbawionym tonem.
-Masz straszną huśtawkę nastrojów.- zauważyła kobieta i w końcu odwróciła się do niej.
-Podobno z samego rana darłaś się na pół osiedla, później rzucałaś Energią w prawo i w lewo co zakończyło się śmiechem przez łzy. Teraz przyszłaś do mnie wyraźnie zaciekawiona, ale także na twojej twarzy błąkał się lekko złośliwy uśmieszek, a w tej chwili jesteś wyraźnie rozbawiona całą tą sytuacją, gdy inni panikują.
Lila westchnęła, przymknęła oczy i pokiwała głową dając Kori do zrozumienia, że ma rację. Nagle wyprostowała się.
-A to kapuś!- powiedziała ni stąd ni zowąd. Lila ściągnęła dziwnie brwi i wydęła lekko usta. Na jej twarzy niedowierzanie i złość mieszały się jak różne kolory farb, na obrazie.
-A tak po za tym to jestem rozbawiona tym, że już nawet nie mówisz, że twoje zdanie powinno mnie obchodzić. Bla, bla, bla. W ogóle i w szczególe.- wyjaśniła i wyszczerzyła zęby w jej zdaniem niewinnym uśmiechu.
-Wiesz, że czasem mam ochotę ci coś zrobić?- szepnęła do niej kobieta.
Lila tylko wzruszyła ramionami dając do zrozumienia, że jakoś jej to nie interesuje i, że jest to jak dla niej informacja zbędna.
-Ustaw się w kolejce. Dodam, że czym prędzej tym lepiej, bo powiększa się ona z dnia na dzień.- mruknęła patrząc w bok. A dokładniej na obraz bitwy. Przedstawiała ona wszystkie istoty z Trzeciego Wymiaru, walczące ramie w ramie przeciw złym demonom. Lila zawsze patrzyła na ten obraz z uwielbieniem i podziwem. Nie za względu na dobą technikę, czy monumentalne rozmiary, dynamikę czy dobór kolorów. Podziwiała to co autor chciał przedstawić. Ona nie widziała istot z Trzeciego Wymiaru walczących z demonami i tymi którzy przeszli na stronę zła. Nie dostrzegała, że to była IV Wojna Światów, gdzie rozstrzygane były także losy Ziemi i ludzi. Ona wiedziała to, że nie ważne ile może nas różnić, jak bardzo się nienawidzimy. Ważne, że jesteśmy w stanie walczyć razem mimo nienawiści, niechęci i uprzedzeń tylko po to aby osiągnąć postawiony sobie cel. Że jesteśmy w stanie walczyć o to co wszyscy kochają mimo, że my sami się nienawidzimy.
Dopiero później widziała całą resztę.
Westchnęła. To właśnie po tej bitwie w 1363 roku postanowiono, że nad zdolni pozostaną na Ziemi i będą nadzorować wszystkich, którzy przejdą przez Bramę. Wszystkie inne ich zadania zostały ustanowione dopiero po pewnym czasie.
-Jesteś dziwna. Gdy jesteś zamyślona, jesteś w tym swoim świecie przemyśleń i refleksji to twój ton jest taki bezosobowy i zimny, że przerażasz. Wyraz twarzy jest taki smutny, że każdy ma ochotę się nad tobą litować. A dodatkowo nie robisz tego umyślnie.- zauważyła i spojrzała na Lilę wyczekująco.
Ta przywrócona na ziemię już pierwszym słowem Kori, słuchała uważnie. Nie musiała jej tego uświadamiać. Doskonale to wiedziała.
Uśmiechnęła się lekko i przymknęła oczy.
-Przynajmniej myślę...- zaśmiała się.
-No oczywiście...- mruknęła ironicznie Kori i przewróciła oczami.
Lila spoważniała i spojrzała na nią. Chciała dać jej do zrozumienia, że nie zapomniała po co tu przyszła.
-Co się stało?-zapytała i po raz kolejny wlepiła wzrok w obraz.
Kori westchnęła.
Liliana uśmiechnęła się lekko wiedząc, że zaraz przełamie "obronę" kobiety i ze skruszonej brunetki wyciągnie wszystko. Niestety sposób w jaki chciała to zrobić będzie bardziej na korzyść Kori niż jej.
-Nie mogę ci powiedzieć.- oponowała.
-Kori jestem częścią tej organizacji. Muszę wiedzieć.- przekonywała.
-Nie prawda.-zaprzeczała nieugięta.
-Prawda i nie zaprzeczaj. Sama rok temu powiedziałaś "Oni są częścią nas. Są naszymi pracownikami. Mimo iż nie robią w terenie i siedzą za biurkiem, mają prawo wiedzieć."... Lub coś w ten deseń.
-Ty mi nie wyglądasz na osobę bawiącą się dokumentacją.- zauważyła Kori. Lila jednak nie dała się zbić z tropu.
-Ale pracuję w terenie. I jeśli chcesz bym poszła do tej szkoły musisz mi powiedzieć.- stwierdziła.
Ciekawość była większa i Lila wiedziała, że to jej największa słabość. Aby dowiedzieć się tej tajemnicy gotowa była pójść do szkoły o której nawet słyszeć nie chciała.
Jednakże to było jedyne wyjście, aby przełamać nieugiętą kobietę. Gotowa była na to niewielkie poświęcenie.
Jej usta zdobił lisi uśmiech, a minę miała kota który dobrał się najdoskonalszej i zakazanej śmietanki.
~~~~~
Cześć! Po pierwsze: jak tam święta?
Po drugie:
Ile ozdób na choince, ile kartek leży w skrzynce, ile potraw jest na stole, ile siana masz w stodole, ile spadło w górach śniegu, ile czasu spędzasz w biegu. Tyle w święta miej radości, dobra, ciepła i miłości. Życzy Diaw ^^
Po trzecie: jak rozdział? Sorry za brak przecinków etc... nie chciało mi się czytać... rozkoszuję się internetem, który odzyskałam ^^
Po czwarte: dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam do dalszego komentowania :D krytyka też mile widziana :P
Ps. Obserwatorzy są po prawo, a jak nie ma to nie wiem dlaczego =.=" a i w poprzedniej notce nie ma "1985" tylko "1995" miałam zmienić od razu, a zapomniałam ^^"
Ps. Obserwatorzy są po prawo, a jak nie ma to nie wiem dlaczego =.=" a i w poprzedniej notce nie ma "1985" tylko "1995" miałam zmienić od razu, a zapomniałam ^^"
Hah, uroczy kotek :D nie wiem, może to moje wrażenie, ale jak dla mnie ten rozdział jest strasznie króciutki :) ale za to bardzo ładnie piszesz i dobrze się go czyta. Widzę, że ciekawość zgubiła Lilę :D jestem strasznie ciekawa jak sobie poradzi w szkole... i mam nadzieję, że będzie panowała nad nerwami, bo inaczej może to się źle skończyć dla kotecka :D no i oczywiście zastanawia mnie co wywołało tą panikę. Mam nadzieję, że już niebawem pojawi się trójka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę wesołych świąt :D
http://escape-from-this-world.blogspot.com/
heh... no ^^ ale jaki wkurzający :D
Usuńdzięki ^^
niestety nie zdradzę tego, bo to "tajemnica" xD
Świetny post! Będę tutaj wpadać. Nie wiem dlaczego, ale mi się nie wyświetlają twoi obserwatorzy...
OdpowiedzUsuńopinie-telefonow.blogspot.com
Nie no nie mogę xd Jak można skończyć w takim momencie ?! Teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D Oczywiście ten jest świetny :) Wszystko tak dokładnie opisujesz aż momentami czuje się tak, jakbym tam była :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział
http://ostatnitaniec.blogspot.com/
Kolejny rozdział gotowy :D
Usuń... a bardzo łatwo ^^
OdpowiedzUsuńdzięki :D miło to słyszeć bo to właśnie o to mi najbardziej chodzi :D
Spodobało mi się, a ostatnie zdanie mnie rozwaliło xD
OdpowiedzUsuńDo śmietanki? Serio?
Hah! Super!
Wyłapałam coś:
"Ona wiedziała to, że nie ważne ile może nas różnić, jak bardzo się nienawidzimy. Ważne, że jesteśmy w stanie walczyć razem mimo nienawiści, niechęci i uprzedzeń tylko po to aby osiągnąć postawiony sobie cel. Że jesteśmy w stanie walczyć o to co wszyscy kochają mimo, że my sami się nienawidzimy."
,,Ona wiedziała to, że nie ważne ile może nas różnić, jak bardzo się nienawidzimy - ważne, że jesteśmy w stanie walczyć razem mimo nienawiści, niechęci i uprzedzeń tylko po to, aby osiągnąć postawiony sobie cel. Że jesteśmy w stanie walczyć o to, co wszyscy kochają mimo że my sami się nienawidzimy."
Jeśli przed "że" jest ,,chyba", ,,mimo" przecinek stawiam przed tymi słowami.
Podobało mi się :)
Pozdrawiam
Idril
http://wilcza-corka.blogspot.com/
Świetny rozdział,a ostatnie zdanie najlepsze,czytam je po raz 5 i nadal się śmieję.Szkoda,że akurat teraz przerwałaś rozdział z ciekawością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńhttp://emilyroseopowiadanie.blogspot.com/
Świetny kocur. Chciałabym mieć takiego. Albo chociaż takiego który trafiałby do kuwety. :) Opowiadanie fantastyczne, zaciekawiło mnie. Takie z humorem najbardziej lubię, no i jeszcze fantastyczne postacie, miód. :) Zaobserwowałabym, ale tam gdzie powinni być zgaduję obserwatorzy widnieje tylko napis szpiedzy (fajne, oryginalne :)), ale nic poza tym kliknąć nie mogę.
OdpowiedzUsuńSzkoda :( ale zaglądać będę!
http://www.elficka-historia.blogspot.com
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, ja też chcę gadającego kota... zapraszam, obserwuję i liczę na rewanż
OdpowiedzUsuńDziękuje z przeczytanie i skomentowanie I rozdziału. Cenne wskazówki ;) Zabiorę się za czytanie twojego opowiadania , oczywiście od początku ;) Dziękuje jeszcze raz i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO esu. Jęczący kot o szóstej nad ranem. To musi być coś strasznego. Łączę się w bólu z bohaterką ^^
OdpowiedzUsuńMonique z bloga design-by-monique.blogspot.com/
oo, też chce takiego kota :D pierwsze słyszę, gadający kot ;) jeszcze takiego opowiadania na żadnym blogu nie widziałam co jest wielkim plusem :) bardzo mi się podobało i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://always-be-where-you-are.blogspot.com/
Pozazdrościć kota :P. Czekam na nn i życzę weny :).
OdpowiedzUsuńNowy, II rozdział na moim blogu :) Nie wiedziałam, gdzie napisać powiadomienie to piszę tutaj xd Jak wolisz gdzie indziej napisz w komentarzu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://wilczyca-musi-umrzec.blogspot.com/
Zapraszam do przeczytania i wystawienia opinii! ^^
Pozdrawiam, Nella :)
świetny design bloga , świetnie piszesz i przede wszystkim mądrze , czego chcieć więcej ? Życzę Ci również Szczęśliwego Nadchodzącego nowego roku :*
OdpowiedzUsuńobserwacja za obserwacje ? : slodkieslodkieczary.blogspot.com
będzie mi miło jak polubisz : https://www.facebook.com/pages/Słodkiesłodkieczary/508516302558214?fref=ts
Ciekawe opowiadania! :)
OdpowiedzUsuńChcesz krytyki, ale moim zdaniem nie ma czego krytykować ;) świetna historia, opisy, przeżycia i wygląd bloga też jest niczego sobie ^^ życzę weny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAjajajaja, jak ja uwielbiam tego kota :D Jest genialny XD A wiesz, nawet śniło mi się ostatnio, że mój kot też gadał. Dowiedziałam się wówczas, że lubi śledzie a nie lubi karpia o.o Ale mniejsza. Podoba mi się to opowiadanie, choć w kwestiach wyglądu: mogłabyś oddzielać wyrazy od myślników, wyglądałoby to ładniej c: To jest naprawdę świetna historia, pełna humoru :D Hm, nie wiem, jak informujesz lud o blogu, chyba że nie informujesz ;c Ale na wszelki wypadek masz tu mój numer gadu: 42714428. Zapraszam też do mnie na atyohi-rmoje.blogspot.com c: Czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazłam chwilę by wpaść i nadrobić zaległy rozdzialik. Jeśli myślałaś, że już się nie pojawię, to bardzo przepraszam ;)
OdpowiedzUsuńKOCIAK! <3 I to czarny *.* i wredota *.* już go lubię, niesamowicie przypomina mnie samą ;D (pomijając to, że ja nie jestem czarna, ale cóż... o.O) xD
Ok, do Lili też jestem podobna o.O Przynajmniej co do śmiałego wygłaszania moich myśli i - nie oszukujmy się - lekko aroganckiego zachowania :P
Hah, szantażyk xD Pójdę do szkoły jeśli dowiem się, co się tu do cholery jasnej dzieje :D Bo dobry argument to podstawa xD
Ps. U mnie widnieje już pierwszy rozdział ;)
wywiadzmartwa.blogspot.com
Świetnie napisane. Wciągające i ciekawe.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy! :)
Bardzo fajny blog, serio ;)
http://panitruskaffeczka.blogspot.com/
nie przepadam za czytaniem ale twoj post mnie wciągnal !
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie to robisz
cczekam na kolejny rozdzial :)
http://my-body-dies.blogspot.com/
Jak ty wspaniale piszesz! Z takim luzem, ale równocześnie bardzo, bardzo ciekawie! Ja uwielbiam czytać, ale mimo to jestem nastawiona raczej krytycznie i trochę wymagam, więc myślę, że powinnaś się cieszyć, bo z mojej... klawiatury to duża pochwała XD http://atakujac-rzeczywistosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się opowiadanie, mimo że sam początek zapowiadał coś dziecinnego, sama mam zamiar pisać opowiadanie ale nie wiem ..
OdpowiedzUsuńhttp://kawiarnial.blogspot.com/
Pięknie piszesz. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadania-marzycielki.blogspot.com/
Ciekawie piszesz.Powodzenia i wytrwałości.(Wiem coś o tym,bo sama kiedyś pisałam,ale najwyraźniej mi tej wytrwalości zarakło)
OdpowiedzUsuńPozdr,
http://zirytowany-pingwin.blogspot.com/
O jejkuuu ;D Jak ty świetnie piszesz ... masz do tego talent, nie zmarnuj go ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zujegume.blogspot.com/
GENIALNE! Masz niesamowity talent ♥ A te rozdziały... Hmmmm <3 Mega długie, mega świetne i normalnie niesamowite! Czekam na kolejne a tymczasem nominuję cie do Liebster Award! :) Więcej informacji: http://nicniedasiecofnac.blogspot.com/2014/01/czesc-wszystkim-wiec-na-poczatku-bardzo.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*